Burdy, walki i terror w Lyonie. Jakie będą konsekwencje?

by - 15 kwietnia

Zamieszki w Lyonie

To co działo się w Lyonie wiemy już chyba wszyscy. Mecz pomiędzy Olympique Lyon, a Besiktasem został opóźniony przez bójki kibiców. 

O co w tym wszystkich chodziło i jak do tego doszło? Postaram się przeglądając internet wytłumaczyć to co miało miejsce we Francji.

Początek zamieszek zaczął się już przed stadionem, gdzie Tureccy fani starli się ze służbą bezpieczeństwa. Nie obyło się również od strać pomiędzy fanami obu zespołów.

To, że mecz nie odbył się w odpowiednim czasie było spowodowane atakiem Turków na kibiców Lyonu, którzy w strachu wbiegali na główną płytę boiska. Z górnych sektorów fani Besiktasu rzucali we Francuzów petardami i środkami pirotechnicznymi. Z sytuacją długo uporać nie potrafiły sobie służby bezpieczeństwa. Ponad 500 funkcjonariuszy próbowało opanować tłum przez prawie godzinę czasu.

Onet.pl cytuje francuską prasę: - Mecz zakwalifikowano jako spotkanie podwyższonego ryzyka, niestety obawy organizatorów znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. Mimo mobilizacji stewardów i służb porządkowych starcie OL z Besiktasem mogło zostać odwołane. Do zamieszek doszło już przed meczem. Później piekło się nie skończyło. Po tym, jak kibice Lyonu wbiegli na murawę, pojawił się na niej również prezydent Jean-Michel Aulas. Kiedy policja opanowała sytuację i fani wrócili na trybuny, działacz klubu też się tam udał, by być razem z nimi - czytamy w "Le Monde".

- Przez całą pierwszą połowę widziałem kibiców, którym duma nie pozwoliła pójść do szpitala. Ale byli zakrwawieni, zostali trafieni wieloma przedmiotami. Byli wręcz bombardowani materiałami pirotechnicznymi - relacjonował prezydent Lyonu, Aulas.

Jak podaje przegladsportowy: "Zdaniem ekspertów ds. bezpieczeństwa, nie bez winy pozostają władze Lyonu. W wyniku wielkiego zamieszania w systemie sprzedaży biletów doszło do sytuacji, w której 1/3 60-tysięcznego stadionu zajęta była przez kibiców Besiktasu. Przedstawiciele OL złożyli już przeprosiny. – Zgodnie z francuskim prawem, kiedy rozpocznie się internetowa sprzedaż biletów, nie możemy odmówić prawa do zakupu żadnemu kibicowi. Turcy byli bardzo dobrze zorganizowani. Ludzie zastanawiają się, jak to możliwe, że sympatycy Lyonu wbiegli na murawę. Turcy zaczęli rzucać petardami i racami, więc nasi fani znaleźli się w pułapce – tłumaczył Aulas."

Portal Sport.pl pisze tak: Wygląda na to, że sporo winy związanej z dystrybucją i kontrolą przepływu biletów leży też po stronie Francuzów. Od 17 marca, czyli od otwartej sprzedaży wejściówek, w dużej ilości sprzedawali je fanom Besiktasu. Bilety legalnie kupowali bowiem Turcy mieszkający we Francji. Jedna osoba mogła nabyć aż 6 kart wstępu. Jak łatwo się domyśleć potem bilety szybko znajdowały się w rękach innych zainteresowanych nimi fanów. To już zgodne z regulaminem sprzedaży nie było. - To że na trybunach zasiadło 20 tys. kibiców przyjezdnych to dla mnie coś niezrozumiałego - dziwił się w rozmowie z dziennikarzami zawodnik Lyonu Anthony Lopes. - Na stadionie były nasze rodziny, dzieci. Nikt nie chciał, by uczestniczyły w tym, co się działo na trybunach. Pamiętając jeszcze o smutnych wydarzeniach w Dortmundzie, mieliśmy tu coś, co zupełnie nie powinno mieć miejsca - dodał bramkarz. Oliwy do ognia dolał jeszcze prezes Les Gones. - Niektórzy kibice weszli na trybuny również bez wejściówek - przyznał szczerze.

Portal sportowefakty cytował trenera OL Bruno Genesio, który nie ukrywał rozczarowania tym, co zobaczył przed pierwszym gwizdkiem.
- Jestem smutny i rozczarowany tym, co zobaczyłem. To nie ma nic wspólnego z ideą futbolu i sportu w ogóle. Nie chcę, aby kibice musieli obawiać się przyjścia na stadion - powiedział szkoleniowiec.
- Dobrze, że po tym wszystkim mecz doszedł do skutku i byliśmy w stanie wygrać - podsumował Genesio.

Portal Onet przedstawił nawet stanowisko prezydenta Turcji: To, co zrobili kibice Olympique Lyon, ta cała inwazja na boisko, była bardzo niebezpieczna - grzmiał Erdogan, a prorządowy dziennik "Sabah" poszedł jeszcze dalej. "To chuligani z Lyonu zaatakowali tureckich fanów, nie wyłączając z tego kobiet i dzieci. Wtedy fani Besiktasu tylko odpowiedzieli na tę napaść" - napisano.

Dziś UEFA poinformowała, że postawiła zarzuty obu klubom.

Olympique Lyon otrzymał cztery zarzuty - odpalenia pirotechniki na stadionie, blokowania przejść, niedostateczną organizację spotkania oraz wtargnięcia kibiców na murawę.

Besiktas musi się zmierzyć z zarzutami stosowania środków pirotechnicznych, rzucania przedmiotów na plac gry i zamieszek.

Charges against Olympique Lyonnais:

• Setting off of fireworks - Art. 16 (2) of the UEFA Disciplinary Regulations (DR)
• Stairways blocked - Art. 38 of UEFA Safety and Security Regulations
• Insufficient organization (segregation of spectators) - Art. 37 of UEFA Safety and Security Regulations
• Field invasion by supporters after the second goal of Olympique Lyonnais - Art. 16 (2) DR

Charges against Beşiktaş JK:

• Setting off of fireworks - Art. 16 (2) DR
• Throwing of objects - Art. 16 (2) DR
• Crowd disturbances - Art. 16 (2) DR

Czy w rewanżu będzie bezpieczniej? Na pewno UEFA powinna zamknąć stadion w Stambule. Jednak to nie wystarczy. Duże wyzwanie czeka służby porządkowe w Turcji. 

- Podróż na mecz z Besiktasem wydaje się ryzykowna. Można się obawiać o swoje bezpieczeństwo, gdy widziało się, jak w czwartek agresja rozlała się po całych trybunach - powiedział Aulas.

Wcześniejsze posty

0 komentarze